SPELNIONA PROSBA

 

 

Rita Vespa      SPEŁNIONA PROŚBA    Ilustracje: Maciej Jędrysik

 

 

                       „…Śmierć zaczęła bacznie przyglądać się zabawie…”

 

 

 

 

Pewnego ranka Los radośnie biegał z psem. Nagle usłyszał jak ktoś bardzo smutnym głosem powiedział:

- Jeżeli po drodze nie znajdę szczęścia, to pójdę tak daleko, aż spotkam Śmierć i niech ona mnie zabierze.

Kiedy to usłyszał Los, złapał się za głowę:

- Oj piesku, co robić z takim smutnym panem, może ty coś wymyślisz?

Po chwili, Los zostawił smutnemu panu psa, zaś sam pobiegł dalej. Wesoły pies usiadł przed człowiekiem i położył mu pod nogami patyka. Smutny pan podniósł patyka i rzucił psu.

- Biegnij do swojego pana, ja jestem za smutny, żeby bawić się z tobą. Przeszedł kilka kroków, a piesek znowu przyniósł mu patyka.

- Chyba mi Los zesłał cię, wesoła psino. - Rzekł, pogłaskał go i odtąd pies stał się jego przyjacielem. Piękne spacery i pomysłowe zabawy nie miały końca.

Kiedy tak wesoło bawili się, przyszła Śmierć. Nie mogła pojąć, po co ten rozbawiony człowiek myślał o niej. Śmierć zaczęła bacznie przyglądać się zabawie. Pomyślała, że choć to jej nie przystoi, ale się pobawi  z pieskiem. Zostawiła w spokoju człowieka, lecz niestety, postanowiła zabrać mu psa. I oto, nagle, podczas zabawy z człowiekiem, pies położył się bez tchu, tylko uszy sterczały mu do góry. Zrozpaczony człowiek, głaskał pieska i zwilżał mu pyszczek wodą. Pod koniec trzeciego dnia tracił nadzieję, czy psina będzie szczekać. Uszy ciągle słuchały pilnie, więc pan prosił szeptem:

- Wracaj najmilszy przyjacielu, wracaj.

Tymczasem Los, który dał smutnemu panu psa, zauważył, że na świecie ludzie przestali umierać. Więc poszedł zobaczyć, co robi Śmierć. Jakież wielkie było zdumienie Losu, gdy ujrzał, jak Śmierć bawi się z psem. Rzucała kosą, a pies przynosił ją z powrotem z uszami położonymi po sobie. Oburzony Los krzyknął:

- Tobie figle w głowie, a ludzie cierpiący, umrzeć nie mogą!

Zawstydzona Śmierć oddała psa. Pies wracał szczęśliwy do pana, bo od Śmierci wiało chłodem i była wyjątkowo nudna. I tak, kiedy człowiek pochylony nad swoją psinką tracił nadzieję, przeklinał okrutną Śmierć, pies otworzył oczy i polizał pana po ręku. Szaleństwo radości nie miało końca. Od tej pory, człowiek nie chciał nawet wiedzieć o Śmierci. Raz tylko zastanawiał się, jakim sposobem pies od niej uciekł. Aż wpadł na pomysł, że ona po prostu zapomniała o psich uszach.  Dlatego pies nie słuchał się Śmierci i wrócił do swojego pana.

Teraz pan i pies, żyją długo i szczęśliwie.

 

 

      

 

 

 

DŁUGO I SZCZĘŚLIWIE...

 

 

 

  ◄ Powrót                                                                          Copyright © Rita Vespa 2009